Moi ulubieńcy kosmetyczni 2015 roku
08:28
Rok 2015 za nami. Nie wiem kiedy ten czas minął, ale wiem jedno - przewinęły się przez ten czas przez moje rączki setki kosmetyków. Niektóre z nich nie zagościły u mnie nawet na chwilę, inne zostały na dłużej i będą miały swój udział w pielęgnacji i kolorówce w tym nowym roku.
Żeby było ciekawiej, wśród kosmetycznych ulubieńców 2015 znalazły się produkty od kilku do kilkuset złotych zarówno do ciała, pielęgnacji twarzy i kolorówki. Zapraszam na mój subiektywny wybór ulubieńców kosmetycznych!
Czy wśród tych kosmetyków są także i Wasi ulubieńcy?
Czy wśród tych kosmetyków są także i Wasi ulubieńcy?
Ulubieńcy do ciała:
Kerastase - Resistance, Moroccanoil - Repair, Rene Furterer - maska Karite, Lirene - peeling Mango, Essie - Bridal Collection 2015 |
- Kerastase - linia Kerastase Resistance - jedna z lepszych serii do włosów tego roku. Opakowania w szmaragdowym kolorze to strzał w 10! Zapach jak zawsze u Kerastase piękny i pozostaje na włosach na kilka godzin. Włosy są lśniące, wyglądają na zdrowsze i nie puszą się nawet zimą tak jak kiedyś. Ja jestem na TAK.
- Moroccanoil - szampon regenerujący - markę Moroccanoil uwielbiam odkąd po raz pierwszy się z nią spotkałam. Szampon jest gęsty, ma jedwabistą konsystencję i piękny zapach który przypomina dobrej jakości perfumy. Lubie go stosować na zmianę z Kerastase.
- Rene Furterer maska Karite - skondensowana maska, która świetnie sprawdza się do włosów bardzo zniszczonych, ale ja stosuje ją także na suche pięty czy łokcie. Ma słodkawy i elegancki zapach, który bardzo długo utrzymuje się na włosach. Wiem, że marka Rene Furterer dba nie tylko o jakość kosmetyków, ale także o miejsca, z którego pochodzą półprodukty.
- Eisenberg - Body Refining serum - serum wyszczuplające - jedne z serum, o którym mogę śmiało napisać, że faktycznie działa, że zmniejsza cellulit i wygładza skórę. Ja jestem na to najlepszym dowodem. Co prawda podczas jego stosowania zaczęłam intensywniej ćwiczyć i jeszcze bardziej zwracać uwagę na to co jem, ale bez niego efekty nie pojawiłyby się tak szybko.
- Lirene - Peeling ujędrniający mango - piękny zapach, który przypomina mi wakacje, świetna cena i do tego szybko wygładza skórę ciała.
- Essie - kolekcja Bridal Collection 2015 - lubię całość tej kolekcji ale kolor 891 Tying The Knotie gościł na moich paznokciach najczęściej. Dotąd nudziaki omijałam dużym łukiem a odkąd zobaczyłam tę kolekcję Essie, przepadłam i całe lato i część jesieni nosiłam właśnie je...
Kosmetyki do twarzy:
Wśród kosmetyków do pielęgnacji twarzy zrobiłam ostrą selekcje. W ostatnim roku wyjątkowo bardzo zaczęłam dbać o produkty do cery, bo wiem jak bardzo duże znaczenie mają one na stan mojej skóry.
Zacznę od pielęgnacji oczu:
- Shiseido Ultimune Eye - to cudo kusi pod każdym względem. Opakowanie, przyjemna w dotyku konsystencja, subtelny niemal niewyczuwalny zapach, to, że nie podrażnia oczu i to co czyni ze skórą wokół nich - zasługuje na uznanie. To serum pod oczy sprawia, że dalsze składniki odżywcze z innych kosmetyków wchłaniają się fenomenalnie.
- Clinique All about Eyes - za piękny zapach, gładką skórę pod oczami, wydajność - użyłam go od dawna i nadal lubię równie mocno jak na początku
- maseczka GlamGlow Powermud - lubię je wszystkie ale ta zielona to nowość 2015 roku. Stosuję ją raz na 2 tygodnie i wiem, że dzięki niej moja skóra jest dogłębnie oczyszczona i gładka, jak po wizycie w salonie kosmetycznym.
- Origins - Maska regenerująca do twarzy - oczyszcza skórę, pięknie pachnie, ma świetny skład i rozświetla jak żadna inna. Świetnie się sprawdza przed ważnym dniem, gdy chcemy wyglądać olśniewająco.
- linia do oczyszczania twarzy Shiseido IBUKI - to ta linia uratowała moją skórę przed powrotem trądziku na dobre. Żel świetnie oczyszcza, a przy tym nie wysusza, tonik koi podrażnienia, wycisza cerę, rozświetla, a krem nawilża i pozostawia skórę w dobrej kondycji na cały dzień. Ta linia dla osób żyjących w dużych miastach, zabieganych i zestresowanych - czyli dla dużej grupy z nas. Wypróbujcie, a zobaczycie, że nie będziecie chciały wracać do innego toniku (to mój faworyt całej linii).
- Lancome - Bi-Facil - dwufazowy płyn do demakijażu oczu - używam go nieprzerwanie od kilku lat i jeszcze nigdy mnie nie zawiódł. Zmywa nawet wodoodporne maskary, nie wysusza skóry i nie podrażnia wrażliwej okolicy oka. Jest wydajny, dlatego nie szkoda mi wydać na niego ok 100zł, bo starcza mi na długie miesiące stosowania go codziennie.
- Korres - Przeciwzmarszczkowe i nawilżające serum do twarzy i oczu z wyciągiem z kory magnolii - używam go od niedawna, ale przypadło mi ono do gustu już od pierwszej chwili. Szybko się wchłania, delikatnie pachnie, moja skóra dobrze na niego reaguje.
- Sisley - Sisley YouthHydrating - energizing early wrinkle - to krem dla kobiet w okolicach 30. Nawilża rewelacyjnie, ma dosyć płynną konsystencję, wygodne i estetyczne opakowanie z pompką, nie zapycha porów, nawilża i dodaje witalności mojej skórze. Nakładam go po serum i odkąd go stosuje mam wrażenie, że mój podkład łatwiej się nakłada i lepiej wygląda na skórze.
Wśród kosmetyków do makijażu znalazłam sporo perełek:
- Dior - podkład Star - to gwiazda wśród podkładów. Polubiłam go za dobre krycie, długość z jaką się utrzymuje bez poprawek, konsystencje i opakowanie. To podkład, który był ze mną rok i w 2016 roku także będzie u mnie gościł.
- Clinique - Beyond Perfection - to podkład i korektor 2w1 - super sprawdza się na wyjazdach. Dobrze kryje, nie muszę już używać korektora przy nim, ładnie się rozprowadza i dobrze trzyma po wcześniejszym przypudrowaniu.
- Bobbi Brown - Long Wear Even Finish - w dni, kiedy chce mieć delikatny makijaż używam tego podkładu. Pięknie się wtapia w cerę, jest dosyć rzadki, dobrze się trzyma na buzi. Super jeśli chce się wyglądać naturalnie i świeżo.
- Sisley - Phyto Poudre Libre - puder działający jak photoshop. Rozświetla, ożywia cerę, wygładza ją na wiele godzin i optycznie upiększa. Do tego ma wygodne opakowanie i miękki puszek, którym nakładanie sprawia mi przyjemność, a w końcu od tego jest Pracownia Porannych Przyjemności...
- Smashbox - Contour Palette - 3w1 - paleta do konturowania twarzy. Jeśli można optycznie wyszczuplić twarz to czemu miałabym tego nie robić. Z tą paletka to proste (w środku jest instrukcja co gdzie nakładać). Można? Można!
- MySecret - Antibacterial Cover Stick - korektor antybakteryjny - szalenie tani (kosztuje kilka złotych), dobrze kryje i trzyma się cały dzień, więc krostki mają się czego obawiać.
- IsaDora - Eyeshadow Trio - ostatnio złapałam się na tym, że stosuje paletki IsaDory niemal codziennie. Wypiekane cienie to to, co lubię, a połączenia kolorystyczne idealnie wpisują się w mój zimowy ubiór.
- Too Faced - Chocolate Bar - paleta cieni dla miłośniczek słodyczy - przyjemne w dotyku cienie, którymi można wyczarować niesamowite makijaże. Na plus zapach - czekolada rządzi!
- Urban Decay - Lounge - cień - kameleon, ma niesamowicie przyjemną konsystencję W zależności od ilości jaką nałożymy ma kolor zielono-złoto-brązowy. Pięknie się mieni pod różnymi kątami.
- Artdeco - Vinyl Effect Eyeliner - eyeliner, z którym poradzą sobie nawet laicy makijażu. Prosty w obsłudze, z wygodnym pędzelkiem. Trzyma się do nocy!
- Catrice - LongLasting Brow Definer - flamaster do brwi dostępny w 2 kolorach to gadżet, który usprawnia makijaż brwi - 2 ruchy i gotowe! Trzyma się na miejscu i nie rozmazuje.
- L'Oreal - Volume Million Lashes Noir Felline - Felline to kolejny tusz L'Oreala z serii Volume Million Lashes, który wydłuża rzęsy jak maskary marek selektywnych, nie osypuje się, ładnie rozczesuje rzęsy a ten dodatkowo je podkręca.
- Dior - szminka Tie Dye kolor 005 - szminka działająca jak balsam. Już samo opakowanie skusiłoby mnie do zakupu - wyjmuje się go pociągając za uchwyt na górze. Szminka ma wygrawerowane CD i delikatnie pachnie. To zarówno produkt na co dzień i na wyjątkowe wyjście.
- Shiseido Perfect Rouge nr RS 656 - to nowy kolor kultowej już pomadki Perfect Rouge. Ten kolor wyjątkowo mi przypadł do gustu i nosze go od września w swojej kosmetyczce. Piękny, intensywny kolor z delikatnym błyskiem nada się na dzień i na wieczór.
- MAC - Innocent Patentpolish Pencil - nudziak, który ma moją ulubioną formę do użytku codziennego - szminkę w kredce. Można śmiało malować się nim bez lusterka bez obawy, że się umażemy. Jest jak masełko dla ust.
- Catrice - Shine Appeal Fluid Lipstick - błyszczyk w moim ulubionym w tym sezonie kolorze - śliwka króluje także na ustach! Przyjemnie pachnie, ma ciekawe opakowanie przypominające szminkę zamkniętą w szklanym pojemniku. Do tego ma przystępną cenę i jest łatwo dostępny.
Moi drodzy, oto lista moich ulubieńców 2015 roku... Ciekawa jestem, czy wśród nich znalazły się kosmetyki, które Wy używaliście. A może macie swoje hity minionego roku? Podzielicie się co to za kosmetyki? :)
6 komentarze
Sporo tych ulubieńców.
OdpowiedzUsuńsporo ulubieńców ;d troszkę i moich się tu znalazło ;)
OdpowiedzUsuńTo grono robi wrażenie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ich dużo,ale to pokazuje,że naprawdę starałaś się w znalezieniu ich przez cały rok. :))))
OdpowiedzUsuńO dziwo nic nie miałam okazji używać. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo wysmakowani ci Twoi ulubieńcy. Aż ma się ochotę bliżej się z nimi zaznajomić. Poszperać, podotykać, powąchać :) Ale mnie w tym roku też kilka rzeczy zauroczyło: podkład i puder wygładzający Lily Lolo, kredka do ust Golden Rose, serum ze śluzu ślimaka z forever-young, bronzer PUPA, zapach Chloe. No trochę tego było :)
OdpowiedzUsuńWpisy na blogu są jak uśmiech - nigdy ich za wiele ;) Wszystkie są dla mnie bardzo cenne.
Jest mi miło, że odwiedzasz Pracownie, mam nadzieje, że się tu zadomowisz... :)
Pozdrawiam ciepło,
E.