Temat makijażu mineralnego krążył wokół mnie już od dawna. Na eventach Sephory widziałam stoisko Bare Minerals i w tamtym czasie myślałam, że to jedna z niewielu takich marek dostępnych w Polsce. Do tego nie należała do najtańszych. O Annabelle Minerals dowiedziałam się od koleżanek, ale tak jak w przypadku Bare Minerals myślałam, że to zagraniczna marka, której produkty kosztują wór pieniędzy. Pewnie wiele z Was już wie, że Annabelle Minerals to polska marka! która właśnie w odróżnieniu od tych spoza Polski nie kosztuje nas majątku. Czym zatem się wyróżnia?

Temat Annabelle Minerals zacznę od jej założycielki, bo to ona - Pani Ania Szczerba włożyła w nią serce i wiele czasu by powstało to, co dziś możemy kupić w niewielkich opakowaniach z czarną zakrętką. To ona zrzuciła adwokacką togę i spełniła swoje marzenie o stworzeniu kosmetyków naturalnych, które będą w zasięgu budżetowym każdej kobiety. 

Co to są właściwie te kosmetyki mineralne? To produkty oparte tylko i wyłącznie na 4 składnikach  połączonych w różnych proporcjach. Składniki są w 100% mineralne. 

To co dla mnie ma znaczenie, kosmetyki nie są testowane na zwierzętach. 

Podkład

Już same podkłady występują w wielu wersjach. Mają 3 wykończenia - matowe, rozświetlające i mocniej kryjące oraz 4 gamy kolorystyczne - Sunny (4 odcienie - Crem, Fair, Faires, Light), Golden, Beige i Natural (po 5 odcieni w każdej - Fair, Fairest, Light, Medium i Dark). To nam daje aż 57 wariacji przy samym podkładzie. Znaczy to tyle, że dosłownie każda z nas będzie mogła dobrać odpowiedni odcień i formułę jaką lubi. Z cieniami, różami czy korektorami sprawa jest prostsza.

Temat minerałów i tej marki jest bardzo rozbudowany, dlatego skupie się na ogólnej charakterystyce i moich odczuciach co do kosmetyków AM.

Wiedziałam, że kosmetyki mineralne podbiły serca dziewczyn i kobiet głównie przez to, że nie zapychają skóry, nie powodują trądziku i przy tym dobrze kryją. 

Muszę od razu zaznaczyć, że te niepozornie małe opakowania ze zdjęć kryją produkty, które starczają na długo. Wystarczy niewielka ilość by pokryć podkładem całą twarz. Szkopuł z minerałami tkwi w ich nakładaniu. Każdy musi potestować jaka opcja sprawdza się najlepiej u niego na jego cerze. Czytałam opinie dziewczyn, które pisały o tym, że u nich podkład kryjący czy matujący się ważył na twarzy, że powodował świecenie cery, u mnie z kolei ani się nie świecił, ani nie ważył. Miałam natomiast początkowo problem z przestawieniem się na inny sposób nakładania i krycia. Podkład mineralny nakłada się okrężnymi ruchami, nakładając niewielką jego ilość i dodając ewentualnie kolejne jego warstwy według potrzeb. Nie używając korektora pod podkład musimy nałożyć kilka warstw by zakryć czerwoną krostkę (ale 3/4 podkładów też sobie z tym nie poradzi) i jak to robić skutecznie nauczyłam się dopiero po którymś razie. Niektóre dziewczyny radziły na forach, by w przypadku gdy produkt się waży, zmienić pielęgnację przed - czyli krem albo użyć pudru matującego przed nałożeniem podkładu jeśli twarz się po podkładzie lekko świeci. 

W moim przypadku twarz po kilku godzinach wyglądała wzorowo. Nie mogłam się jednak przyzwyczaić do makijażu delikatniejszego niż zwykle - bez efektu maski... I tu nasunęła mi się myśl - ile ja do tej pory tych podkładów nakładałam i gdzie podział się mój naturalny kolor skóry w tym wszystkim do tej pory. Wiele dziewczyn pisało, że podkład mineralny to ich odkrycie. Dla mnie też to kompletna nowość i jednocześnie strzał w dziesiątkę.

Co spodobało mi się najbardziej w makijażu mineralnym Annabelle Minerals?

- naturalność makijażu

- lekkość makeupu

- możliwość stopniowania krycia wszystkich produktów

- bardzo bogata gama kolorystyczna

- zastosowanie zdrowych dla cery minerałów bez chemii
- kosmetyki nadają się także dla osób z trądzikiem

- utrzymują się na miejscu cały dzień

- skóra jest matowa i wygląda świeżo

- marka jest polska - dla mnie to ogromny atut

- opakowania są eleganckie i praktyczne

- produkty są wydajne

- przystępna cena
- możliwość zakupienia próbek aby dobrać najlepszy kolor przed zakupem pełnowymiarowego kosmetyku 

Jakie ma minusy:

- konieczność nauki aplikacji - produkty mineralne nakłada się nieco inaczej niż tradycyjne kosmetyki płynne 

- w przypadku jeśli coś nie współgra z naszą skórą lub kosmetykami, których używamy (świecimy się lub produkty się ważą), musimy spróbować zmienić krem lub kolejność nakładania produktów i wtedy powinno być już dobrze

- słabo rozwinięta sieć miejsc stacjonarnych w których można dobrać kolor podkładu (jest na razie 1 sklep stacjonarny w Warszawie)

Do całego wpisu dodam jeszcze kilka słów o opakowaniach. Mnie urzekła ich prostota i praktyczność. Małe, poręczne, z przezroczystym dołem (więc widzimy ile kosmetyku nam zostało) i elegancką, matową zakrętką, dzięki czemu jedną ręką mogę je odkręcić. System zamknięcia i dozowania ilości, która nam się wysypuje jest rewelacyjny - przekręcając wieczko dozujemy ilość zostawiając małe dziurki, otwartą dziurę lub zamykamy całkowicie, przez co nam się nie wysypie wcale.