Pozimowe przebudzenie dla skóry - seria Ginzing od Origins

22:36

Jesienią i zimą wyjątkowo potrzebuje pobudzenia. W tym sezonie mimo braku ogromnych mrozów, moja skóra była (i jeszcze chwilami jest) bardzo przesuszona. Sezon grzewczy ewidentnie jej nie służy...  Ten zestaw Ginzing od Origins to ciekawa propozycja dla tych, którzy chcą przetrwać zimę  i wiosnę w dobrej kondycji. 



Linia Ginzing od Origins jest dosyć bogata, bo oprócz żelu-kremu do twarzy posiadają peeling do twarzy, krem pod oczy, krem koloryzujący, maskę typu peel-off (czyli taką, jaka lubię najbardziej, coś czuję, że byśmy się polubili :)) i maski odświeżającej. Sporo, prawda?


Ja od kilku miesięcy stosuje namiętnie 2 z nich - dodający energii żel - krem oraz krem koloryzujący.


Z tych 2 produktów najbardziej zachwycił mnie GinZing Ultra-Hydrating Energy-Boosting Gel Moisturizer. To lekki krem w jakby żelowej postaci (czego się nieco obawiałam), ale działa jak tradycyjne kremy. Czym się zatem wyróżnia i czym mnie zauroczył? 
Pomarańczowy słoiczek mówi sam za siebie - w środku znajduje się coś, co nas pobudzi. Jest moc. Konsystencja nie przypomina mi niczego, co dotąd znałam i może własnie dlatego tym pozytywniej byłam zaskoczona. Mam cerę normalną ze skłonnością do świecenia ale i suche obszary skóry w pewnych miejscach. Żel się błyskawicznie wchłania i daje uczucie ulgi w przesuszonych miejscach. 


Jak możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej, ten kosmetyk ma biały, lekko transparenty kolor i wygląda jak galaretka. Pachnie przyjemnie, ożywczo i owocowo. Dla mnie zapach stanowi ważną część motywacji do nakładania jakiegoś preparatu lub mnie do siebie zrazić. Ten zdecydowanie mnie przekonał do siebie. 


Przekonała mnie też jego "treściwość", bo choć przy nakładaniu wydaje się być lekki, to daje mi wystarczające nawilżenie. Ja nakładam go na wcześniej oczyszczoną skórę, na która nakładam serum. Potem daje skórze chwilę, by miała czas wchłonąć serum i nakładam żel Ginzing. 



Drugim kosmetykiem z serii Origins Ginzing - Energy Boosting Tinted Mooisturizer jest krem koloryzujący, który nie dość, że nawilża, to dodatkowo zabezpiecza skórę przed promieniowaniem (ma filtry mineralne SPF40!) i dodaje skórze delikatnego, zdrowego koloru. Wygodne opakowanie pozwala zagrać ten krem koloryzujący na wyjazd. Skóra jest wygładzona i nawilżona dzięki  zawartości oleju z nasion kawy, kiełkom jęczmienia i pszenicy. Pigmenty mineralne sprawiają, że skóra jest ładnie rozświetlona i przez to wygląda na jeszcze zdrowszą. Używam go razem z korektorem pod oczy i na przebarwienia/krostki i używam pudru sypkiego gdy nie chce stosować ciężkiego podkładu na skórę. To dobre rozwiązanie dla osób, które lubią naturalny makijaż i jednocześnie dbają o nawilżenie cery i latem, kiedy nasza skóra już sama w sobie zwykle ma ciemniejszy kolor. 


Jestem ciekawa, czy pozostałe kosmetyki z tej serii tez by mi się równie mocno spodobały. Te dwa to strzał w 10 dla mojej skóry. Oba kosmetyki możecie kupić w perfumeriach Sephora i sephora.pl oraz w sklepie stacjonarnym marki Origins w Galerii Mokotów.

Dajcie znać, czy widzieliście tę serię i znacie markę Origins :) 
i zajrzyjcie na ich Fanpage na Facebooku - Origins Polska :) 


You Might Also Like

4 komentarze

  1. Używałam wielu kosmetyków Origins ... ale z tej serii jeszcze nic nie miałam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. W opisie kremu masz błąd, w ofercie marki są dostępne dwa - Ultra-Hydrating Energy Boosting Cream przeznaczony do cery suchej albo Energy-Boosting Gel Moisturizer do cer bardziej mieszanych. Z tego, co widzę Ty masz ten drugi :)

    OdpowiedzUsuń

Wpisy na blogu są jak uśmiech - nigdy ich za wiele ;) Wszystkie są dla mnie bardzo cenne.
Jest mi miło, że odwiedzasz Pracownie, mam nadzieje, że się tu zadomowisz... :)
Pozdrawiam ciepło,
E.

Popular Posts

Obserwuj mnie na Fashiolista