Mój niezbędnik wakacyjny + kilka zdjęć z Borneo
17:00
Niedawno wróciłam z wakacji (a mam wrażenie, jakbym była na nich daaaawno temu :))
Choć w Polsce było wtedy zimno, tam, gdzie się wybierałam prażyło piękne słońce. A jak jest słońce to wiadomo, że trzeba spakować odpowiednie kosmetyki zabezpieczające przed jego promieniami, specjalne kosmetyki z faktorami. Nie wiem jak Wy, ale ja podczas upałów maluje się delikatniej - właściwie tusz + krem BB lub lekko koloryzujący i koniecznie dużo rozświetlenia.
Do tego w związku z tym, że mam bardzo jasną cerę ze skłonnością do zaczerwienień, dlatego łatwo ulegam poparzeniom słonecznym (o tym już wiem, więc na wyjazd zabieram kilka kosmetyków łagodzących takowe objawy).
Pharmaceris - krem do twarzy SPF 50, Eisenberg - krem z filtrem SPF 30, Uriage - spray z filtrem SPF 30, Eveline - spray do opalania z filtrem SPF 6, Integrine - krem do twarzy z SPF 30 |
Oprócz kosmetyków na wakacje letnie zawsze pakuję 2 kostiumy - moja ostatnią nowością jest kostium Gossarda. I co najlepsze - jest bez ramiączek, a można w nim swobodnie brykać po plaży i pływać. Jak dla mnie to o tyle nowość, że (uwierzcie lub nie) nie miałam do tej pory kostiumu bez ramiączek, w którym bym mogła chodzić po plaży (a nie tylko odpinać ramiączka na leżaku...
Ten model ze zdjęcia to Sienna (do kupienia np na stronie Boutique Bielizny)
Co zabrałam ze sobą na wakacje w kosmetyczce i bez czego nie mogłabym się obyć?
Przede wszystkim kremy z filtrami. I to tymi wysokimi. Wśród produktów znalazły się zarówno kremy jak i preparaty w sprayu (z czystej wygody nakładania), choć mam wrażenie, że te w kremie lepiej trzymają się ciała i mocniej chronią, dlatego wciąż ich używam.
Na twarz i dekolt ląduje u mnie na początek Pharmaceris S z filtrem 50, potem zamieniam go na 30 z Integrine (do kupienia w perfumeriach Sephora) - oba produkty świetnie mi pasują ze względu na to, że nie zapychają mojej buzi i nie powodują mocnego świecenia się buzi.
Na ciele stosowałam po raz pierwszy krem Eisenberg z filtrem 30 - mimo, że nie kosztuje mało to warto go kupić. Plus za wydajność, delikatny zapach, piękne opakowanie i właściwości... niby to tylko krem z filtrem, ale rozsmarowuje się świetnie, a do tego nawilża skórę jak balsam, przez co nie jest jak skwarka. Na nogi lubię stosować produkty w sprayu, dlatego tu sprawdził się produkt Uriage i Eveline (ten ostatni ma przepiękne drobinki, które optycznie wyszczuplają ciao, a kosztuje ok 11 z!)
Pharmaceris - krem do twarzy SPF 50, Eisenberg - krem z filtrem SPF 30, Uriage - spray z filtrem SPF 30, Eveline - spray do opalania z filtrem SPF 6, Integrine - krem do twarzy z SPF 30 |
Moja kosmetyczka z kosmetykami do makijażu na wyjazdach jest zadziwiająco pusta... Całkiem świadomie wiem, że gdy wyjeżdżam w podróż, gdzie dużo podróżuje i się przemieszczam muszę ograniczyć bagaż i zabieram tylko najpotrzebniejsze rzeczy.
Tym razem w podróż zapakowałam maskarę IsaDora Extra Volume, krem BB Diora, który pięknie rozświetla cerę i odbija światło, czarną kredkę do oczu od Marc Jacobs, coś w mocniejszym kolorze i zarazem nawilżającego do ust - Clinique Chubby Stick Intense i do rozświetlenia kosci policzkowych, ust, skroni, a także dekoltu - 2 nowości Smashboxa: do ust i polików L.A. Light Stick Color w kolorze Beverly Hills Blush i paletę rozświetlacza.
Podczas wyjazdu odkryłam i dosłownie przepadłam w kosmetykach Shiseido z serii Ibuki. Przed samym wyjazdem byłam na konferencji tej marki, na której lansowany był nowy produkt - żel Multi Solution Gel. Miał on łagodzić podrażnienia, koić, ale także (co najbardziej mnie ciekawiło) wyciszać stany zapalne tj. krostki czy nawilżać bardzo suchą skórę - czyli przywracać skórę do normy. Podczas wakacji maiłam "niestety" konieczność sprawdzenia wielokrotnie czy to prawda.
I co zauważyłam...? Łącznie lot na Borneo zajął nam ok 18 godz + czas na przesiadki. Już po 8 godzinach lotu pojawiły mi się pierwsze krostki. Wiecie jak to jest - człowiek niewyspany, pakujący się w ostatniej chwili, siedzący w klimatyzowanym samolocie, dotykający twarzy częściej niż zwykle. U mnie zawsze przy takich dłuższych podróżach pojawiają się niespodzianki na buzi i niestety miejscowe przesuszenia skóry. Multi Solution Gel spakowałam do torby podręcznej i już w samolocie posmarowałam nim krostki i suche miejsca. Na lotnisku zauważyłam, że krostki wyraźniej przyschły i przede wszystkim - przestały boleć, a skóra na czole przestała się łuszczyć. Bingo!
Po kilku dniach zapomniałam posmarować się raz kremami z filtrem i zanim sobie o tym przypomniałam, byłam już czerwona jak rak (co możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej...) Uśmiecham się na nim, ale piekło jak diabli ;) I w tym przypadku również pomógł mi żel Shiseido). Wyobraźcie sobie, że spiekłam sobie nawet dłonie!
Na wyjazd zabrałam też zestaw Ibuki do mycia, tonizowania i nawilżenia skóry. Lubie takie małe pojemności, bo nie zajmują dużo miejsca i są lekkie. Stosowałam tylko te kosmetyki i po ok 5 dniach mogłam śmiało stwierdzić, że nowe krostki nie pojawiają się na buzi...
Shiseido - zestaw IBUKI do mycia i pielęgnacji twarzy i Multi Solution Gel |
I ja - nieco poparzona (nie zrobiłam zdjęcia dłoni, a one ucierpiały najmocniej. Starcie słońce:ja 1:0 ;) |
Oprócz tego co opisałam do kosmetyczki zabrałam dwufazowy płyn do demakijażu oczu Heleny Rubinstein o pojemności 50ml, malutki zmywacz do paznokci w żelu Cztery Pory Roku a także coś, bez czego nie ruszam się w upalne dni - wodę termalną La Roche Posay Eu Thermale. Nadprogramowo wzięłam rozświetlającą i napinającą maseczkę Sisley Black Rose Creamy Mask (żeby się nią nieco porozpieszczać podczas pobytu w Malezji) i zestaw do włosów - KMS Moist Repair. I tyle. Jak dla mnie to minimum, ale wystarczyło w zupełności :)
P.S. Dwuczęściowy kostium Gossard Sienna, który zabrałam ze sobą na wakacje, dostępny jest w kilku wersjach - ja wybrałam biustonosz Strapless Bra i majtki Sienna Brief, bo chciałam opalić jak najwięcej ciała. Sam kostium jest świetny na lato i pięknie przylega do ciała. Wahałam się jeszcze z tego modelu nad kostiumem jednoczęściowym, ale ostatecznie bikini zwyciężyło.
A Wy jakich kostiumów używacie - jedno- czy dwuczęściowych? I co zawsze zabieracie w kosmetyczce na wakacje?
I P.P.S. Zostawiam Was ze zdjęciami jedzenia - co by nie pisać, ryby i owoce (szczególnie mango) w Malezji są wyśmienite... I te przyprawy - papryczki, trawa cytrynowa, imbir... Ach, nadal pamiętam jak to pachnie! :)
16 komentarze
U mnie wygląda to całkiem podobnie :D
OdpowiedzUsuńhaha, czyli nie jestem sama :)
UsuńAle super taki wyjazd! :)
OdpowiedzUsuńw sumie pewnie jakbym się pakowała to też bym starała się jak najbardziej minimalnie :D
pewnie, oprócz pielęgnacji niewiele potrzeba :)
UsuńAleż ci zazdroszczę!! A to jedzenie <3 Wspaniałe!!
OdpowiedzUsuń:) Za jedzeniem to i ja tęsknie :)
Usuńsuper post :)
OdpowiedzUsuńJa preferuję dwuczęściowe stroje^^
dzięki Paula :* Czyli też lubisz opalać brzuch na wakacjach :D
UsuńWodę termalną z LRP bardzo lubię :) Fajnie się u mnie sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńja latem mam ją przy sobie podczas upałów
UsuńPoczułam zapach ryb ;D strój świetny ;) tez tak się opalam ;D
OdpowiedzUsuńbiedactwo, ja zawsze sie potem z siebie śmieje jak jestem jak raczek ;)
UsuńFaktycznie Cię poparzyło. Współczuję. Ja też na wakacyjnych wyjazdach ograniczam malowanie się do minimum. Jak wakacje, to od wszystkiego :)
OdpowiedzUsuńAnitka, pewnie, "jak wakacje, to od wszystkiego" idealnie podsumowują moje pakowanie :)
UsuńAle masz cudowną figurę:) Wow:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :*
UsuńWpisy na blogu są jak uśmiech - nigdy ich za wiele ;) Wszystkie są dla mnie bardzo cenne.
Jest mi miło, że odwiedzasz Pracownie, mam nadzieje, że się tu zadomowisz... :)
Pozdrawiam ciepło,
E.