Marka Yves Rocher podesłała mi do wypróbowania linię hiper nawilżającą - Hydra Vegetal. Ucieszyłam się, bo latem bardziej niż zimą moja skóra "pije" wszystko, co dostaje na swoja powierzchnię. Mimo, że wiem o tym, wciąż pije za mało wody i nawilżam organizm od środka. Dlatego tym bardziej jeśli masz podobnie, dobrze jest tym bardziej dbać o nawilżenie od środka... 

W skład serii Hydra Vegetal wchodzi odświeżający żel do mycia twarzy, nawilżające mleczko do demakijażu o przyjemnie lekkiej konsystencji (nie przepadam za takimi zawiesiście ciężkimi), tonik nawilżający, rozświetlający peeling do twarzy, żel-krem intensywnie nawilżający 48h o lekkiej formule oraz krem intensywnie nawilżający 48h o bardziej bogatej konsystencji. Całkiem sporo jest tych produktów, dlatego z serii można zbudować sobie pełną pielęgnację. 

Miałam przyjemność używać tej serii niezbyt długo więc nie mogę napisać o długotrwałych efektach używania kremów, mogę jednak śmiało napisać o moich odczuciach i założeniach producenta. 

Wiecie, że takie odczucia są zawsze subiektywne i zależą od stanu skóry i oczekiwań konsumenta. Ja wiem, że żaden tonik nie nawilży na tyle, żebym mogła nie używać kremu, albo użyć kremu raz na kilka dni. Tu chodzi o cykliczność, powtarzalność działań, rytuały pielęgnacyjne, o świadomość. O świadomość tego, że o skórę należy dbać codziennie, najlepiej w każdym kroku pielęgnacji. 

Hydra Vegetal pozwala nam na to. Od umycia skóry żelem i demakijażu mleczkiem oraz tonikiem aż po samo zakończenie - czyli nałożenie kremu mam wrażenie, że moja skóra jest czysta, świeża i odprężona. Zapach jest przyjemny, nienarzucający się. Za efekt odpreżonej i nawodnionej skóry odpowiada odpowiada roślina - Carpobrotus Edulis, która posiada komórki zdolne do gromadzenia wody. Ze względu na jej wyjątkowe właściwości, Yves Rocher choduje ją w swoich ogrodach w Bretanii. A co najważniejsze - seria Hydra Vegetal nie ma parabenów i olejów mineralnych.