Projekt denko vol. 1
18:00
Cześć. Po raz pierwszy chyba od czasu założenia bloga robię projekt denko. Byłam raczej sceptyczna co do pokazywania opakowań produktów, które zużyłam, ale złapałam się na tym, że sama jestem ciekawa co moje blogowe koleżanki zużyły w ostatnim miesiącu i czy te produkty warto kupować. I stąd wziął się pomysł, że sama ten projekt denko uskutecznie. Napiszcie, czy interesują Was tego typu posty, czy wolicie recenzje poszczególnych kosmetyków... :)
Projekt denko zacznę od opisania tego, co skończyło mi się do pielęgnacji twarzy i ciała...
TWARZ I CIAŁO
Na pierwszy plan mydło w płynie marki MADARA - Vitalising Soap o zapachu Wild Fruit. To eko marka, która dba o środowisko i nasza skórę. Zapach jest bardzo naturalny, mnie urzekło ich opakowanie, które nie dość, że wygodne to pięknie się prezentowało w łazience. Mydło było niesamowicie wydajne, bo (choć stało przy moim zlewie i tylko ja go używałam) wystarczyło na prawie 4 miesiące... Produkty Madary możecie kupić w sklepie Matique.
Do pielęgnacji biustu używałam Ujędrniającego balsamu do biustu i dekoltu od Pat&Rub. Krem ma wygodne opakowanie z pompką, ciekawy migdałowy kolor i piękny zapach, który mi przypominał zapach orzechów. W składzie olej konopny, masło z awokado i zielona herbata. Bardzo dobrze nawilżał i sprawiał, że skóra pachniała do rana. Przyjemny w używaniu, ale zdecydowanie nie niezbędny, bo równie dobrze w moim wieku mogę smarować się balsamem do ciała.
So Bio Etic Deo i jego Organiczny Dezodorant z Bambusem to propozycja dla tych, którzy boją się rakotwórczych składników, które mogą się znajdować w popularnych sklepowych antyperspirantach. I po raz kolejny - eko, zielono i zdrowo. Zapach bardzo przyjemny, nie gryzł się z perfumami, choć świeżości nie trzymał od rana do nocy jak w przypadku reklam marek Rexona czy Nivea ;) To co ważne, to fakt, że nie zatyka gruczołów potowych, a puder bambusowy wchłania pot. Również bardzo wydajny. Z chęcią kupie go znowu jak skończę zapas tego, co mam :)
Do demakijażu od wielu lat używam dwufazowego olejku do demakijażu oczu i ust Lancome Bi-Facil. Zmywa dosłownie wszystkie tusze, nawet te najbardziej odporne. Jest bardzo wydajny, bo wystarcza mi na kilka długich miesięcy, nie pozostawia tłustego filmu na skórze, nie pachnie, nie podrażnia oczu. Czemu mi tak odpowiada? Bo miałam już podejścia do kilku dwufazowców i wiele z nich po prostu mnie uczuliło lub pozostawiało tłustą powłokę, którą potem musiałam jeszcze zmywać np płynem micelarnym. Szkoda na to czasu. Cena to ok 110zł125ml, ale za tyle miesięcy spokoju przy demakijażu warto. Ja już mam kolejna butelkę w szafce...
Do demakijażu buzi ostatnio używałam płynu micelarnego Lirene Cera Naczynkowa Płyn Micelarny 3w1. Nie podrażnił, przyjemnie pachnie, dobrze zmywa makijaż, choć do demakijażu oczu sam się nie nadaje. Ale jako ostatni krok w demakijażu twarzy sprawdzał się świetnie. Do tego jest tani i dobry dla mojej cery.
WŁOSY
Do mycia włosów ostatnio używałam 2 szamponów:
Pharmaceris - H-Sebopurin Specjalistyczny szampon normalizujący - do włosów przetłuszczających się. Zaczęłam go używać w wakacje, kiedy moja skóra głowy podczas upałów przetłuszczała się bardziej niż normalnie. Szampon jakby poprawiał stan skóry, włosy nie były tak przetłuszczone i nie musiałam myć ich codziennie.
KMS California - Color Vitality - idealny produkt dla blondynek. Lubie szampony i odżywki, które w naturalny sposób dodają refleksów moim niefarbowanym włosom. Markę KMS California znam od kilku lat i bardzo ich produkty lubię. Bardzo dobrze się pienią, opakowania są z przyjemnego w dotyku tworzywa - czymś w rodzaju aksamitu. Zapachy są po prostu boskie. I faktycznie ten szampon sprawił, że moje włosy wyglądają jakbym miała delikatne pasemka.
Oprócz szamponów nie mogę obyć się bez odżywek. Tu akurat skończyła się moja ostatnio ulubiona odżywka Matrix Oil Wonders. Tą linię uwielbiają moje blogowe koleżanki a i ja poleciłam ja już kilku znajomym. Jest warta wypróbowania. Nawilża, świetnie prostuje włosy i odżywia je w widoczny sposób. Na przestrzeni wielu lat to jedna z najlepszych odżywek jaką do tej pory używałam. Z pewnością wrócę do niej jeszcze :)
MAKIJAŻ
Z produktów do makijażu skończyłam zaledwie 3 produkty.
Estee Lauder - Tusz Sumptuos Extreme - kupiłam ten tusz gdzieś na bezcłówce na początku roku i czekał w kolejce na swoją kolej. Tusze Estee Lauder lubię i dobrze się u mnie sprawdzają. Ten wydłużał, nie sklejał rzęs, lekko je pogrubiał i nie rozmazywał się nawet przy lekkim potarciu oka.
Korektor YSL Touche Eclat to już chyba moje 4 opakowanie. Jak zawsze sprawdzony i bezkonkurencyjny. Kryje cienie, sińce, rozświetla. Do tego wydajny. A opakowanie - chyba nic więcej nie muszę pisać. :)
I ostatni produkt - korektor na zmiany trądzikowe - IsaDora Treat & Cover. Korektor punktowy, który przysusza zmianę dzięki zawartości kwasu glikolowego i maskuje ją, by nie rzucała się w oczy. Wygodny, bo mały, choć szybko się zużywa.
To tyle - podoba się Wam ten cykl?
10 komentarze
Muszę wypróbować tą złotą wersję tuszu EL ;)
OdpowiedzUsuńJustynko, daj znać jakie były Twoje wrażenia. Ja na tuszach EL niegdy się jeszcze nnie zawiodłam :)
UsuńGratuluję denka;) widzę kilka fajnych produktów u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)!
Hej, dziekuję, długo się do niego zbierałam :)
UsuńNiczego nie miałam ale rób denka, bo bardzo chętnie będę do nich zaglądała :)
OdpowiedzUsuńOoo, jak miło :) W takim razie to moje pierwsze, ale nie ostatnie :)
UsuńPosty denkowe uwielbiam czytać u innych ;) Sama napisałam na swoim blogu pierwszy tego typu post w tym miesiącu.
OdpowiedzUsuńZaraz wpadne poczytać u Ciebie co wykończyłaś w tym miesiącu. Ja tez lubie czytać co inni pokończyli i co polecają - taka babska ciekawość ;)
Usuńakurat nie znam ani jednego produktu z powyższych :D
OdpowiedzUsuńa myślisz, że któryś mógłby się Tobie spodobać? :)
UsuńWpisy na blogu są jak uśmiech - nigdy ich za wiele ;) Wszystkie są dla mnie bardzo cenne.
Jest mi miło, że odwiedzasz Pracownie, mam nadzieje, że się tu zadomowisz... :)
Pozdrawiam ciepło,
E.